Kogo posłuchać?
Kto poradzi dobrze i mądrze?
Kilka dni temu poznałam mamę sześcioletniego chłopca. Piękne kasztanowe włosy i wielkie smutne oczy, Kiedy opowiadała, starała się uśmiechać, ale jej smutek i zdenerwowanie zdradzały kąciki ust.
Ma wspaniałego synka, prawdziwe Żywe Srebro. Ciemna czupryna i iskierki w oczach. Lubi podskakiwać i robić „pajacyka”.
Zapisała go do szkoły rok wcześniej i od początku ma ogromne problemy.
Jak to się stało?
Temat wcześniejszego pójścia do szkoły podpowiedziały mamie panie przedszkolanki. Bo taki inteligentny, bo da sobie radę, bo szybko się uczy. Oczywiście były testy badające predyspozycje intelektualne. Emocjonalne również.
„I co?” – pytam mamę- „Nie było wątpliwości?”.
„Nie. Mówiono że wszystko w porządku. Ale dlaczego teraz nie jest w porządku?” – pyta mama.
No właśnie, dlaczego nie jest?
Mama powiedziała wtedy, że może chcieli się go pozbyć z przedszkola. Teraz tak myśli, wcześniej nie przyszło jej to do głowy. Panie przedszkolanki mówiły, że kolejny rok w przedszkolu chłopiec będzie się nudził.
Czy byłyby aż tak perfidne? W głowie mi się nie mieści.
Chłopczyk wchodzi w konflikty z dziećmi, nie potrafi usiedzieć na miejscu, wierzga, biega, pokrzykuje, rodzice się skarzą, mama drży przed każdym zebraniem. Chodzi do poradni, która opiekuje się szkołą i synek jest diagnozowany pod kątem ADHD.
A może chłopiec tak bardzo się zmienił? Może otoczenie szkolne tak na niego wpłynęło?
A może dopiero w szkole ujawniły się jego dysfunkcje?
Mama jest zdruzgotana. Mówi, że gdyby poczekali jeszcze rok, byłoby mu latwiej, ponieważ za rok będzie lepiej rozwinięty emocjonalnie.
Co o tym myślisz?
Zdarzyło się Tobie spotkać z podobną sytuacją?
Nasz syn Przemek, mając 6 lat bardzo chciał iść do szkoły. Już mając 3 lata składał litery w słowa, sylabizował, głoskował. Mając 5 lat czytał, pisał. Prosił nas żeby go puścić do szkoły. Twierdziliśmy,że ma jeszcze czas , że przed nim jeszcze wiele lat nauki, że ma się bawić jeszcze w przedszkolu. Twierdził, że nie chce się już bawić, już się nabawił. Zostaliśmy przy swoim zdaniu. Przemek nie poszedł do szkoły jako sześciolatek. Powtarzał zerówkę. Długo miał do nas o to żal. Jak ktoś pytał go czy chodzi już do szkoły ( był wysoki ) odpowiadał, że nie bo mama go nie puściła. Jak był w pierwszej klasie i ktoś go pytał do której klasy chodzi odpowiadał ,że chodzi do pierwszej a chodziłby już do drugiej , tylko mama go nie chciała puścić wcześniej do szkoły. Wychowawczynię w szkole miał rewelacyjną. Rozumiała każdą jego potrzebę, zawsze mobilizowała go do dodatkowych zadań. Nie miał problemów z nauką. Z zachowaniem ze względu na nadpobudliwość trochę było przejść. Ale nigdy wychowawczyni nie pozwoliła go skrzywdzić. Pod koniec trzeciej klasy jadąc samochodem, mój syn powiedział do mnie , cyt.
-„ Mamo dziękuję ci, że mnie nie posłuchałaś”.
Ja zdziwiona tymi słowami powiedziałam,
- nie wiem o czym mówisz.
Przemek na to :
Dziękuję, że mnie nie posłuchałaś z tym no wiesz , że mnie nie puściłaś do szkoły, wtedy jak miałem 6 lat i chciałem iść do szkoły. Pamiętasz?
Zapytałam co takiego skłoniło go do takich refleksji.
Odpowiedział, że dzięki temu że go nie puściłam do szkoły rok wcześniej ma najlepszą panią na świecie i ma fajną klasę.
Bardzo mnie te słowa zaskoczyły ale też ucieszyły. Podziękowałam Przemkowi i powiedziałam mu że bardzo wiele znaczą dla mnie te słowa, i że wykazał się ogromną dojrzałością wyciągając takie wnioski.
No to jeszcze jak usłyszałam takie słowa o pani zapytałam :
A w skali 1-6 jaką ocenę postawił byś swojej pani.
Odpowiedział 5 +
Zapytałam dlaczego 5 + ?
odpowiedział że pani nieraz krzyknęła.
Zapytałam czy krzyknęła jak dzieci były grzeczne, słuchały poleceń?
Odpowiedział, że nie i jednak daje pani 6.
Cieszę się i każdemu kto chce posłać dziecko do szkoły 6 letnie bo dziecko chce, zawsze opowiadam nasze zdarzenie.
A mam teraz przykład w rodzinie bo dziecko chciało iść do szkoły rodzice stwierdzili że pójdzie z koleżankami z grupy bo mała chce. A jak przyszło co do czego to teraz jest jakie to mają problemy bo mała nie chce wstawać, nie chce odrabiać lekcji nie chce już chodzić do szkoły.
Ado, gdy słyszałyśmy się ostatnio na skype mówiłam, że masz matczyną intuicję
Jeszcze bardziej cieszy docenienie Twojej intuicji i decyzji przez dziecko.
Zdania co do pójścia do szkoły w wieku 6 lat są bardzo podzielone. Natomiast w mojej opinii, ADHD-ki powinny pójść w wieku 7 lat. A i to często dla nich za wcześnie, głównie pod względem emocjonalnym i z powodu słabo rozwiniętych umiejętności psychospołecznych.
Pozdrawiam,
Małgorzata
Witam zwracam sie z ogromna prosba….pisze prace magisterska i potrzebna jest mi opinia z poradni dziecka w wieku (3-6lat)…bardzo prosze o pomoc
Moi Drodzy, czy ktoś ma możliwość i chęci pomóc studentce? Może to będzie maleńka cegiełka dla wspierania ADHD-ków w przyszłości?
Witam !! Czy ta opinia z poradni jest nadal aktualna ??
witam tak jak najbardziej jest aktualna jesli jest to możliwe to poproszę…nie potrzebuje danych dziecka…mój adres tosia7@onet.eu
WITAJ.
Nasza wizyta w Poradni była dosyć krótka.Zaledwie 1,5godziny,ale co najważniejsze, również potwierdziła moje zdanie na temat Krzysia.Mądre ,bystre dziecko,bez podejrzenia o nadpobudliwość,a z tego co mówiła pani psycholog również jego ruchliwość nie jest ponad normę,cokolwiek to znaczy.
Jutro idę po opinię i jestem bardzo ciekawa co powie Krzysia nauczycielka tym razem.
Krzyś często opowiadając o szkole mówi,że mu się nudzi,że jest nudno,nieciekawie.Z tego co zdążyłam zauważyć tym słowem określa różne swoje emocje-a to raz coś mu nie wyszło,a to zabawa nie przebiegała po jego myśli lub były zajęcia które rzeczywiście go nie interesują-wszystko nuda. Ma w klasie kilku kolegów i tylko z nimi się bawi,reszta grupy jest dla niego (w moim odczuciu)szarą masą,tłumem który go otacza i nie specjalnie interesuje.
Ale nigdy nie było skarg od rodziców innych dzieci i ostatnio nieco mniej od nauczycielki.I co zupełnie niesłychane przedwczoraj pochwała!!!! Całościowa-całodniowa!!!!
Takim dużym problemem na chwilę obecną jest jego bunt,gdy ma zrobić coś na co niespecjalnie ma ochotę.W szkole wszedł pod stolik bo nie chciał pisać 2 ani rysować łabędzia z tej dwójki. I siedział tam,choć pani go prosiła, dopóki dzieci nie skończyły.A potem stwierdził,że on nie musi się uczyć bo już umie.Podała mu pani kartkę i ku mojemu zdumieniu,bo ja go nie uczyłam w domu,wypisał wszystkie cyfry i większość liter alfabetu.Niektóre odwrotnie,więc miał robiony test w poradni,ale nie ma podejrzenia o dysleksję,po prostu nie ma utrwalonych liter.Podobno teraz już nieco chętniej bierze udział w zajęciach i wypisuje ładne literki,choć zawsze mniej niż inne dzieci.
Myślę,że Krzyś sobie poradzi w szkole,tylko potrzebuje więcej czasu aby się przystosować,odnależć. Sam zauważył,że to bardzo fajnie jest wiedzieć więcej i więcej umieć…
Witaj Aniu,
Dziękuję, że zechciałaś podzielić się z nami opinią psychologa oraz swoimi odczuciami. Tak, jak myślałam, Krzyś nie jest nadpobudliwy. Wymaga tylko adaptacji do nowych warunków. Faktem jest, że nasz system szkolenia może znudzić .
Delikatnie chciałam podpowiedzieć Tobie, że dobrze by Krzysiowi zrobił system motywacyjny i zobaczyłam, że właśnie nabyłaś mojego e-booka o budowaniu takiego systemu. To super, że chcesz pracować nad zachowaniami Krzysia. Uważna z Ciebie mama:). Daj znać, jak Wam idzie.
Pozdrawiam ciepło,
Małgosia
Witam.Ja mam bardzo podobną sytuacją z moim synkiem Krzysiem 5 i pół roku.Również bardzo to przeżywam,i jestem zdezorientowana.W domu nie mam z Krzysiem większych problemów.Przestrzega zasad,pilnuje porządku,umie się sam bawić,nawet bardzo długo szczególnie gdy go coś zainteresuje,ubiera się samodzielnie(nie prosi nawet o dobranie stroju) i wiele innych…Oczywiście czasem trzeba mu coś przypomnieć,aktywować go,lecz moim zdaniem nic w tym dziwnego,bo i mojemu mężowi też…:-).Bardzo lubi wspólne czytanie,a w czasie zabawy w pokoju uwielbia słuchać audiobooków.
Do szkoły poszedł bardzo chętnie.Był ciekaw nowych doświadczeń.
A po około 3 tygodniach pani zaczęła zgłaszać problem-Krzyś nie słucha,biega po klasie,skacze po meblach,nawet w czasie sporu potrafił uderzyć,a potem zupełnie nie chciał z panią rozmawiać,odsuwał się od niej,odwracał plecami.Nie było tak codziennie,lecz bardzo często…Dwa razy wyszedł z klasy i 1)poszedł na halę sportową,bo jak potem tłumaczył był ciekaw jaki mecz się tam odbywa(przy wejściu do szkoły były plakaty),2)zwiedzał szkołę na własną rękę…
Po tych wypadkach pani stwierdziła,że syn jest zaburzony emocjonalnie i pewnie mamy jakieś problemy w domu,ze syn jest taki nerwowy? niezdyscyplinowany?wybuchowy?!!! A jak narysował 2 rysunki czarną kredką
to pani mi pokazała jako dowód na potwierdzenie swojej teorii-problemy rodzinne! A to był samochód,a Krzyś lubi czarne lub srebrne auta…
Byliśmy na badaniu w prywatnej przychodni,bo szybciej.Nic nowego się nie dowiedziałam,że mądry,z dużą wyobrażnią, bogatym słownictwem,inteligentny,otwarty.Ale od strony emocjonalnej mało było informacji.Zresztą najlepiej byłoby prowadzić obserwację w szkole,w klasie,tam gdzie jest problem.W domu pewnie też.Nie sądzę jednak,że za wcześnie poszedł do szkoły,choć mogę się mylić.Wszelkie problemy odbieram bardzo osobiście,szukając błędu w sobie,w sposobie wychowywania moich dzieci.wiem,że nie do końca jest to prawdą.
A jutro idziemy po raz drugi do Poradni ale już darmowo,w tej samej sprawie,bo do publicznej,państwowej placówki mam większe zaufanie,przynajmniej w moim mieście i na razie .
Ciekawa jestem co pokaże ta wizyta?
A Krzyś nie może się doczekać,bo dla niego jest to ciekawe wyzwanie.
Ania.
Witaj Aniu,
Czy byłaś z Krzysiem z wizytą u psychologa, o której pisałaś? Bardzo ciekawi jesteśmy Twojej opinii na temat tej wizyty.
Z kilku zdań Twojego opisu zachowania Krzysia, nie wydaje się, żeby był nadpobudliwy. Przestrzega zasad, pilnuje porządku, jest samodzielny – te określenia zupełnie nie pasują do dziecka nadpobudliwego.
A jak wyglądały relacje Krzysia z innymi dziećmi w przedszkolu? Czy spotkałaś się ze skargami ze strony opiekunek lub rodziców innych dzieci?
Z tym czarnym samochodem trochę się uśmiałam. Też mi kryterium
Daj znać.
Pozdrawiam ciepło, Małgosia
Witam
Przechodziłam przez dokładnie identyczną sytuację. W zeszłym roku mój synuś poszedła do szkoły jako 6-latek. Po tym jak w przedszkolu wszyscy mówili żeby go posłać, bo jest bystry, inteligentny i na pewno da sobie radę, a gdy zostanie będzie się nudził. No i poszedł…
Pierwsze dwa, trzy miesiące były prawdziwym koszmarem. W klasie się kręcił, siedział albo na ławce albo pod nią. Chodził za panią z czystej ciekawości chcąc się dowiedzieć co takiego widzi w zeszytach innych dzieci. Przeszkadzał na lekcji, chodził po klasie, odzywał się nie pytany. Były ciągłe skargi i notatki w zeszycie. Spokojnie z nim rozmawiałam próbując nakierować na właściwy tor. Rozmawiałam z wieloma mamami z podobnymi problemami. Byłam na wizycie u pani pedagog, która na szczęście powiedziała, że jest żywym inteligentnym dzieckiem do którego nauczyciel ma się przystosować i które samo się przystosuje do nowej sytuacji. Wszystkie „żywe” dzieci reagują na każdą zmianę, a zwłaszcza taką ogromną jaką jest zmiana otoczenia i środowiska w którym się obraca, takimi reakcjami. I to samo zauważyłam u mojego syna. Przy byle jakiej zmianie jego stałego „schematu” mamy reakcję. Teraz już wiem i nie mogę mu zarzucić, że jest niegrzecznym dzieckiem. Dzięki Małgosi z tego blogu dużo się nauczyłam i tobie również proponuję skorzystać z jej wiedzy i doświadczenia. Czasem po prostu musisz wiedzieć, że nie jesteś sama ze swoimi problemami.
Ale wracając do tematu, teraz jesteśmy w drugiej klasie. Synuś zmienił się nie do poznania. Wszyscy go chwalą jakie postępy poczynił od zeszłego roku. Potrafi się skupić, siedzi grzecznie na lekcjach. Pewno, że od czasu do czasu zdarzają się „wyskoki”, które są zapisywane w zeszytach ale ogólnie jest niebo lepiej. Nie żałuję, że poszedł rok wcześniej do szkoły. Teraz doszli jego koledzy do 1 klasy i widzę niesamowitą różnicę. Są tacy dziecinni podczas gdy mój syn tak niesamowicie dojrzał. Z nauką sobie świetnie radzi, lubi szkołę, nauczycieli i kolegów.
Moja rada – zaciśnij zęby, dużo rozmawiaj z dzieckiem i zobaczysz przebrniecie przez najgorsze, a potem będzie już tylko lepiej. Będziesz z niego i z siebie bardzo dumna. Życzę powodzenia i cierpliwości. Głowa do góry
Ja również żałowałam, że wysłałam córkę do szkoły miło, że miała już skończone 7 lat. Testy również były w porządku, a córeczka miała spore trudności. Miałam wprawdzie przeczucie, że może powinnam zaczekać ale dałam się przekonać „fachowcom”. Chciałabym przekazać innym rodzicom, że nie warto myśleć co powiedzą inni czy ślepo ufać diagnozom. Lepiej zaufać swojej wiedzy na temat możliwości własnego dziecka. Ten jeden rok może dziecku bardzo się przydać i oszczędzi mu stresów już na początku jego poczynań w szkole Pozdrawiam serdecznie.