Wczoraj wieczorem zaniosłam do szafki Młodego wyprane koszulki. Młody mnie zatrzymał i mówi:
„Mama, Ty jesteś taka fajna. Mam najlepszą mamę na świecie.
I już nie bierzesz tak do siebie moich spóźnień do szkoły. Jak wychodzę do szkoły nawet bardzo spóźniony i się z Tobą żegnam, to uśmiechasz się, przytulasz mnie i jest miło. To mi daje taką energię na cały dzień. I wtedy mam taką chęć, żeby się postarać na następny dzień.”
Tylko ja wiem ile kosztuje mnie ten uśmiech. Jednocześnie wiem, jakie to ważne dla mojego syna, czuć się kochanym i akceptowanym. Bardzo to jest trudne uśmiechać się, gdy wszystko aż kipi, żeby wylać i wykrzyczeć, że ZNOWU jest spóźniony. Jednak to bez sensu.
A może zamiast martwić się spóźnieniami, lepiej nie spóźniać się z uśmiechem dla dziecka?
Wasza Małgorzata
Tagi: ADHD, ADHD u dziecka, Dziecko z ADHD, edukacja, komunikacja, Moje metody na ADHD, rodzina, wychowanie
Wzruszylam sie. Masz cudownego syna Malgorzato!
Barbaro… jakbym o swoim czytala! dla nich wszystko jest tak samo wazne. Ja sama mimo ze jestem dorosla to nadal mam z tym baaaardzo czesto problem i czasem szczerze mowiac daje sie wkrecic w te glupoty i wychodza kwiatki pozniej wariatkowo.
My tez wiecznie spoznieni. WIECZNIE. Ale mysle, ze z mojej winy rowniez niestety. Ostatnio zapomnialam, ze moj maly kosmita ma na 8.00 przeciez… Ciezko jest ogarnac dziecko adehadowe i swoj zakrecony mozg jesli sie takowy posiada. A w rodzinach z adhd tak czesto gesto bywa Pozdrawiam zakrecone mamy
Dziękuję za OTUCHĘ! O osiągnięciach dam znać.
Ojej! Skąd ja to zna! Spóźniamy się, niemal ciągle się spóźniamy! Już właśnie mamy wychodzić, a mój 7 latek mówi że skarpetki niedobre i wpada w szał jeśli zacznę go przekonywać że są ok. To nic nie daje. Ja tez zaczynam się gotować i by wreszcie spokojnie wyjść szybko zmieniam mu te skarpetki, a on jest wściekły, że akurat właśnie teraz na iść do szkoły, a.on przecież jest tak zmęczony. Dodam, bo to paradoks, on lubi tę szkołę. Właśnie dochodzimy do budynku, a on się zatrzymuje,bo…chciał mi coś ważnego powiedzieć. A nie możesz idąc? Pytam. Nie! Odpowiada. Posłuchaj! Zatrzymuję się mimo że już przybierać wszystkie kolory tęczy z powodu zaniepokojenia o kolejne spóźnienie. Słucham- mówię, a on znów w nerwach. – Wytrąciłaś mnie z tematu i nie pamiętam. I tu zaczyna się ryk! Prawdziwy ryk, który chce podkreślić: patrzcie wszyscy jaką przeżywam tragedię. Nie potrafię się uśmiechać, ale… Widzę siebie oczami wyobraźni i osądzam. Co to za mama wiecznie niezadowolona? Wiem na pewno, chcę nauczyć się uśmiechać częściej
Basiu, ten uśmiech nie jest łatwy. Sama też się go uczyłam. Nie osądzaj się, tylko inspiruj. Nie oglądaj się za siebie. Uśmiechnąć nie możesz się wczoraj. Możesz dzisiaj
Pozdrawiam,
Małgorzata
Bez sensu, owszem, lecz czasem nie ma mocnych żeby się powstrzymać. Fakt, każdy miły gest jest na wagę złota … nie tylko dla dziecka z ADHD.
Pozdrawiam:-)
Bernadka, przyznam, że są chwile słabsze i mocniejsze. Trochę przewartościowałam spóźnienia i nasze relacje.
Pozdrawiam Cię,
Małgorzata